poniedziałek, 12 lutego 2018

DZIEŃ 20 (8 lutego)

Słoneczny dzień nam dziś nastał. Jak wczorajszy zresztą. Wczoraj rano jeszcze lało - żeby mnie powstrzymać od górskich wędrowek, a potem przez caly dzień piekarnik. Dzisiaj zapowiada się podobnie. Ale dzisiaj dzien leniwca. Nigdzie nie wędrujemy. To ostatni dzień w tej lokalizacji więc trzeba wypocząć przed podróżą, spakować się trochę, polikwidować lodówkowe zapasy i tego typu duperele. Proza urlopu..
Ale zaczynamy od śniadania.


Jakaś fotka naszej jadalni:


A potem pośniadaniowa sjesta - opcja dla inspektorów.


Albo basenowe leżakowanie - opcja dla mnie


Przynajmniej widzoczki ładniejsze niż opluta poduszka.




I można durne miny do aparatu porobić...


A jak się ma ochotę rozprostować kości, to można liczyć na kota że popilnuje miejsca.



Grubson wylazł z barłogu i pomaga mi zanieczyszczać basen.



a w tle Hibok-Hibok. Paskuda jedna. Bezczelnie w pełnym słońcu. Zero deszczu. To się nazywa złośliwość...


My sobie siedzimy


palemki rosną...


a Grubson trenuje przed olimpiadą:



Dobra, dość tych basenowych igraszek. Popołudnie już, czas na ostatnia wycieczkę na rafę. A po drodze spotkaliśmy rozłupane kokosy. To trzeba było sobie uszczknąć kawałek...


I nasza rafa. Specjalnie wybraliśmy się po południu żeby inaczej słońce stało. 


I przypływ jest akurat, co diametralnie zmieniło nasze zwykłe wejście do wody - bo sporo skałek jest pod wodą.  Trzeba improwizować.


Poza tym że skał jest nieco mniej na wierzchu...


...niewiele się na rafie zmienio:


O, tu może jakiś nowy stwór:


A tu ryba. Naprawdę, niesamowicie oryginalna sprawa w morzu - żeby chociaż na wrotkach była...


I zwiędły liść


i wypięty zadek.


Wredny inspektor pstryknął mnie jak żerowałem w kokosach. Pewnie chce mnie szantażować...
I to tyle w ramach tych głupot. Zeżarliśmy kolację i poszliśmy spać. Przejrzawszy sufit w poszukiwaniu naszego "gekona". Nie dał się dzisiaj znaleźć niestety...
Rano trzeba wstać - o 4:30 zamówiliśmy transport na lotnisko. Ciekawe czy samolot przyleci...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz